Dane Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) zebrane ze 100% komisji wyborczych, wskazują, że zwycięstwo w niedzielnych wyborach do Sejmu odniosło Prawo i Sprawiedliwość (PiS), uzyskując 35,38% głosów, co przekłada się na 194 mandaty poselskie. Na drugim miejscu uplasowała się Koalicja Obywatelska (PO) z 30,70% poparcia (157 mandatów), podała PKW.
Kolejne miejsca zajęli: Koalicja Polska 2050-PSL z 14,40% głosów (65 mandatów), Lewica z 8,61% głosów (26 mandaty) oraz Konfederacja z 7,16% głosów (18 mandatów). Pozostałe ugrupowania nie przekroczyły progu wyborczego.
PKW podała też, że frekwencja wyniosła 74,38%.
Wszystko wskazuje na to, że do powołania rządu dojdzie w pierwszym albo drugim z trzech możliwych kroków: albo kandydat na premiera zostanie desygnowany przez prezydenta, sformuje rząd i uzyska votum większością bezwzględną, albo inicjatywa powołania rządu przejdzie w ręce parlamentarzystów i wówczas także zaproponowany przez kandydata na premiera rząd zyska większość bezwzględną, wynika z wypowiedzi minister w Kancelarii Prezydenta Małgorzaty Paprockiej.
Decyzja w sprawie posiedzenia nowego Sejmu i Senatu jeszcze nie zapadła. Ostateczną datą jest 14 listopada.
„Warto podkreślić, […] że prezydenci w ostatnich wielu, wielu latach – jest to absolutnie ugruntowana tradycja […] – wskazywali premiera z tego obozu, który wygrał wybory” – powiedziała Paprocka w radiowej Trójce.
Zgodnie z przepisami, w pierwszy kroku prezydent powołuje premiera wraz z pozostałymi członkami rządu w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów i odbiera przysięgę od członków nowo powołanej Rady Ministrów. Tak powołany rząd musi uzyskać votum większością bezwzględną.
Jest to pierwszy, który zwykle jest tym finalnym z możliwych scenariuszy.
„Drugim – jeżeli w tym pierwszym nie dojdzie do powołania rządu i do uzyskania większości parlamentarnej dla takiego gabinetu – inicjatywa przechodzi w ręce parlamentarzystów; 46 posłów ma prawo wskazania kandydata na premiera, jest głosowanie następnie w Sejmie, a rola prezydenta sprowadzona jest do powołania tak wyłonionej Rady Ministrów” – tłumaczyła Paprocka w radiowej Trójce.
Jeżeli i w tym przypadku nie doszłoby do powołania rządu, inicjatywa wraca do prezydenta, który desygnuje kandydata na premiera, ten tworzy rząd, zostaje zaprzysiężony, a dla tak powołanego gabinetu nie jest wymagana większość bezwzględna, wystarczy większość zwykła.
„Wszystko wskazuje na to, że do powołania rządu w tej sytuacji, którą mamy dojdzie albo w pierwszym, albo w drugim kroku” – podkreśliła Paprocka.
Przypomniała, że do powołania rządu w trzecim kroku doszło tylko raz – w 2004 roku i był to rząd Marka Belki.
(ISBnews)