Wygodnie, dyskretnie i skutecznie – nowoczesne metody leczenia zakażenia HIV

Rozmowa z dr n. med. Bartoszem Szetelą z Poradni Profilaktyczno-Leczniczej Wszystkich Świętych Wrocławskiego Centrum Zdrowia, a także z Kliniki Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby i Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu

Rozmawiać będziemy o chorobie znanej od lat, wciąż jednak będącej tematem delikatnym i niestety wstydliwym. A przecież na przestrzeni ostatnich 42 lat profil pacjentów żyjących z HIV zmienił się diametralnie. Od osób wyniszczonych i umierających, po żyjących w pełni zdrowia do późnej starości.
Rzeczywiście. Mniej więcej do połowy lat 90 ubiegłego wieku rozpoznanie zakażenia HIV tak naprawdę wiązało się z wyrokiem śmierci. Pacjenci umierali szybko. Najpierw wcale nie było leków, potem były, ale mało skuteczne, a jak już pojawiły się te skuteczne w terapii HIV, to były obciążone wieloma działaniami niepożądanymi. Powodowały hiperlipidemię, cukrzycę, niszczyły mięśnie. Dzisiejsze leki to jest absolutny „kosmos”: jedna tabletka raz na dobę lub dwa zastrzyki co dwa miesiące. Właściwie bez żadnych działań niepożądanych, bez interakcji. Pacjenci mogą dzisiaj żyć w zdrowiu do późnej starości, spełniwszy jednak dwa warunki. Pierwszym jest wczesne rozpoznanie zakażenia HIV, drugim natychmiastowe, czyli najlepiej zaraz po zakażeniu, włączenie leczenia. Wtedy rzeczywiście czas i jakość życia osoby żyjącej z HIV jest taki sam, jak osoby niezakażonej.

Słyszymy czasami, że zakażenie może dotknąć każdego z nas. Wiele osób się wtedy obrusza…
To obruszenie wynika z tego, że każdy z nas ma własny stereotyp osoby żyjącej z HIV. Pokutuje mit, że jest to osoba, która ma wielu partnerów, albo osoba homoseksualna, albo świadcząca usługi seksualne lub zażywająca narkotyki. Do zakażenia naprawdę nie trzeba dużo: wystarczy nowa partnerka lub partner, jeśli wcześniej mieli seks bez prezerwatywy z kimś niezbadanym. Tak naprawdę to dzisiaj najważniejsza droga transmisji zakażenia HIV. Nie narkotyki dożylne, tylko właśnie seks bez prezerwatywy. Widzimy to znakomicie w poradniach: najczęstsze zakażenia HIV wynikają z niezbadania się przed wejściem w nowy związek. To, czy jest to związek hetero, homo, czy biseksualny nie ma znaczenia. Partnerzy zaufali sobie nawzajem, nie zbadali się przed podjęciem współżycia bez prezerwatywy i doszło do zakażenia. Naprawdę nie dotyczy to wyłącznie osób, które miały wcześniej wielu partnerów seksualnych.

Proszę wyjaśnić, na czym polega rozróżnienie HIV/AIDS. Niektórzy używają tych skrótów wymiennie.
To są odrębne pojęcia. W przypadku grypy mamy wirus i chorobę o takiej samej nazwie. W przypadku HIV jest inaczej. HIV to ludzki wirus niedoboru odporności, a choroba wywołana przez zakażenie tym wirusem to AIDS, czyli zespół nabytego niedoboru odporności. Nieleczone zakażenie musi trwać około 5-10 lat, aby doszło do rozwoju AIDS. W wypadku zakażenia wcześnie rozpoznanego i leczonego do rozwoju choroby nie dochodzi. Z drugiej strony, nawet jeśli rozpoznamy zakażenie późno, to podajemy finansowane przez Ministerstwo Zdrowia leki, dzięki którym dochodzi do odbudowy układu odpornościowego i wyleczenia AIDS. Leczymy w Polsce według najnowszych światowych standardów, bez żadnych ograniczeń. Trzeba tylko przełamać obawy i się badać.
Jeśli ktokolwiek choć raz w życiu miał sytuację ryzykowną: właśnie seks bez prezerwatywy, zachlapanie krwią, zakłucie igłą, użycie narkotyków dożylnie, to po prostu powinien się zbadać. W przypadku rozpoznania zakażenia wdrażamy leczenie i można żyć w zdrowiu do późnej starości.

Jak dziś wygląda dostęp do diagnostyki?
Na pewno nie jest perfekcyjny. Teoretycznie można pójść do lekarza rodzinnego, ale on, niestety, w dalszym ciągu w swoim koszyku świadczeń nie ma testu na HIV. Ten lekarz może nas jednak pokierować dalej. Można też po prostu udać się do dowolnego laboratorium i bez skierowania, komercyjnie, wykonać test. Warto też zajrzeć na stronę aids.gov.pl. Znajdziemy tam pełną listę punktów konsultacyjno-diagnostycznych, w których można anonimowo, bezpłatnie i z poradą konsultanta przeprowadzić badanie na HIV. Dodać też muszę, że każdy lekarz specjalista w poradni specjalistycznej, np. hematologicznej, onkologicznej czy endokrynologicznej – ma możliwość skierowania pacjenta na bezpłatny test w kierunku zakażenia HIV.

Jakie są objawy zakażenia HIV?
Objawów charakterystycznych dla zakażenia HIV właściwie nie ma. U 75% pacjentów w pierwszej fazie zakażenia występują jednak objawy przypominające grypę: wysoka gorączka, bóle głowy, dziwna wysypka czy zapalenie gardła. Nie ma nic innego charakterystycznego w samopoczuciu pacjenta, który ma ostrą chorobę retrowirusową, czyli objawy świeżego zakażenia HIV. Te objawy występują zwykle po 2 tygodniach od zakażenia i mogą się utrzymywać nawet do 8 tygodni. Zdarza się, że mimo stosowania antybiotyku, choroba nie mija. Bywa jednak również tak, że pacjent skarży się tylko na trzydniowy ból głowy… Kierowanie się objawami lub ich brakiem może być mylące. Zatem jeśli było ryzyko: seks bez prezerwatywy, pęknięcie prezerwatywy z kimś nieznanym, na dodatek bez stosowania PrEP-u czyli profilaktyki przedekspozycyjnej, polegającej na przyjmowaniu leków, które mogą uchronić przed zakażeniem HIV, to po prostu trzeba zrobić badanie. To jest jedyny sposób dający pewność, że nie ulegliśmy zakażeniu.
Trzeba pamiętać, że po zakażeniu HIV nawet przez 10 lat można być całkowicie zdrowym – nie ma żadnych objawów, żadnych wysypek, żadnego chudnięcia czy kaszlu. Człowiek czuje się zdrowy, a zakaża. Trzeba o tym rozmawiać, trzeba otwarcie pytać partnera o badania, a najlepiej wspólnie je wykonać.

Pora na rozmowę o tym, dzięki czemu życie pacjentów zakażonych HIV tak bardzo się zmieniło na przestrzeni ostatnich lat. Leczenie. Jakie są te najnowocześniejsze metody?
Dotarliśmy do etapu, w którym do leczenia używamy nowoczesnych, świetnych, zbadanych, przetestowanych i skutecznych leków. Nawet jeśli pacjentowi zdarzy się zapomnieć wziąć lek, on i tak nie przestanie działać. Dotarliśmy prawie do perfekcji: jedna tabletka raz na dobę i raz na kilka miesięcy wizyta w poradni. Mamy też już dostęp do leków długodziałających, podawanych iniekcyjnie domięśniowo. To dwa zastrzyki stosowane co dwa miesiące. Coraz więcej pacjentów pyta o tę możliwość, coraz liczniejsi się na nią decydują. Niektórzy pacjenci potrzebują dyskrecji, inni zapominają o tabletkach, jeszcze inni podróżują i zastrzyki są po prostu wygodniejsze. Czasami, co prawda, pośladek po zastrzykach pobolewa i trzeba co dwa miesiące zgłaszać się do poradni, ale korzyści są jednak większe.
Wirus HIV, niestety, pozostaje w nas na całe życie, jeszcze nie umiemy go usunąć z organizmu, ale nowoczesne leki po prostu go blokują. Trzeba je brać nieprzerwanie: zastrzyk co dwa miesiące albo tabletkę codziennie. Jest też szansa, że te zastrzyki będą mogły być podawane raz na 3, a może nawet raz na 4 miesiące. Jednak na te rozwiązania trzeba poczekać. Zupełne usunięcie wirusa z organizmu to perspektywa kilkunastu lat. Taką mam nadzieję.
Dzisiaj niezmiernie ważna jest skuteczna profilaktyka. Z jednej strony jest to testowanie i wczesne leczenie, bo osoby leczone antyretrowirusowo po 6 miesiącach nie zakażają już swoich partnerów podczas seksu. Nie muszą używać prezerwatyw, mogą urodzić niezakażone dzieci. Leczenie może być zatem profilaktyką. Z drugiej strony istnieją prezerwatywy i właśnie PrEP, który przyjmowany codziennie po 1 tabletce lub doraźnie zgodnie ze wskazaniami, o ponad 99% zmniejsza ryzyko zakażenia HIV.

Ośrodek wrocławski Poradnia Wszystkich Świętych, w którym Pan pracuje, u bardzo wielu pacjentów stosuje terapię długodziałającą. Jak to Państwo osiągnęli?
Było nam łatwiej, bo dysponowaliśmy już zwykłymi lodówkami do przechowywania szczepionek, pracowały też u nas znakomicie przeszkolone, doświadczone pielęgniarki. Okazało się, że wizyta związana z podaniem zastrzyku wcale nie jest dłuższa, poczekalnia się „nie zakorkowała”, a pacjenci mają równie dobre wyniki, jak w przypadku przyjmowania tabletek. Same korzyści. Wystarczyło przełamać swoje własne obawy. Oczywiście, pacjenci też muszą spełnić pewne warunki kwalifikujące ich do tej terapii.

Czy wciąż mamy wiele stereotypów dotyczących życia pod jednym dachem z osobą zakażoną wirusem HIV?
Na szczęście jest ich coraz mniej, choć wciąż się zdarzają. Nieporozumienia wynikają głównie ze strachu i to jest absolutnie naturalne. Trzeba nieustająco rozmawiać, tłumaczyć, przekonywać. Nie ma powodów, żeby obawiać się życia z osobą zakażoną pod jednym dachem, korzystania ze wspólnej toalety, łazienki czy tego samego ręcznika. Nie ma potrzeby używania oddzielnych sztućców czy talerzy. Nie trzeba nic wyparzać. Jeśli nie mamy kontaktu ze świeżą krwią osoby zakażonej HIV albo nie współżyjemy seksualnie z tą osobą, to jesteśmy bezpieczni. Jeśli ta osoba jest leczona, ma niewykrywalną wiremię, to nawet jeśli gdzieś dostanie się krew, nasienie, śluz pochwowy czy preejakulat, to też nie ma ryzyka. Detergent, woda z mydłem, proszek do prania, pasta do zębów – to wszystko inaktywuje wirusa, bo HIV jest bardzo wrażliwy na wszystkie czynniki chemiczne, fizyczne czy wysuszenie. Oczywiście, nigdy nie opatrujemy nikomu rany bez rękawiczek, ponieważ osoba zraniona może nawet o swoim zakażeniu nie wiedzieć.

Autoryzowany wywiad prasowy z dr n. med. Bartoszem Szetelą przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia w związku ze Światowym Dniem AIDS 2023.