Rezydenci punktują „uczelnie medyczne”. Nie da się nauczyć anatomii wirtualne – podkreślają

W przeciągu ostatniego roku doszło do dramatycznego spadku jakości nauczania
na kierunkach lekarskich w Polsce. Doszło do zezwolenia na kształcenie przyszłych lekarzy
w placówkach bez odpowiedniego zaplecza dydaktycznego i infrastrukturalnego. Skala
problemu pokazuje liczba jedenastu kierunków lekarskich działających mimo negatywnej
opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Podkreślamy, że niska jakość kształcenia będzie
miała konsekwencje dla bezpieczeństwa i zdrowia pacjentów. W związku z tym stanowczo
sprzeciwiamy się wszelkim formom degradacji kształcenia – pisze w oświadczeniu Sebastian Goncerz, Przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku
Zawodowego Lekarzy (OZZL).

„Najważniejszym przedmiotem pierwszego roku naszych studiów jest anatomia. Jest
to przedmiot specjalistyczny, wymagający wykształconej kadry, odpowiedniej infrastruktury
i dostępu do preparatów. Z uwagi na to traktujemy przygotowanie do prowadzenia go jako
czynnik predykcyjny jakości kształcenia na kolejnych latach studiów, w tym szczególnie
przedmiotów klinicznych również wymagających specjalistycznej kadry, infrastruktury
i dostępu do pacjenta. W słabym przygotowaniu do prowadzenia anatomii widzimy istotne
ryzyko niskiej jakości nauczania przedmiotów klinicznych na kolejnych latach kształcenia.
Z danych zebranych przez nas na dzień 1.08.2023 wynikało, że 17 kierunków lekarskich
nie posiada własnego prosektorium. W związku z tym uczelnie niedostosowane
do prowadzenia studiów lekarskich poszukują różnorodnych alternatyw, które oceniamy jako półśrodki niezapewniające odpowiedniego poziomu nauczania” – czytamy dalej w oświadczeniu.

„Nauczanie anatomii w oparciu o zwłoki ludzkie jest tzw. złotym standardem – którym
posługują się wszystkie wybitne uczelnie na świecie, począwszy od Harvard Medical School
of Boston. Od czasu do czasu nastają „mody” podyktowane m.in. warunkami finansowymi
(kształcenie na zwłokach wymaga odpowiedniego miejsca, dostępu do zwłok itp.), a także
błędnymi osądami, iż anatomii człowieka da się nauczyć na podstawie programów
wirtualnych, a wreszcie – co ma często miejsce w przypadku nowych uczelni – braku
odpowiednio wykwalifikowanej kadry, która jest w stanie przygotować odpowiednie
preparaty do demonstracji. Oglądając atlasy (które nierzadko są na przestrzeni lat kopiowane) wydaje nam się, iż anatomia jest jedna i niepodzielna” – komentuje  prof. dr hab. Jerzy Walocha, kierownik katedry anatomii CMUJ. – „Dopiero dostęp do zwłok uczy nie tylko szacunku do nich, ale i zwykłej …pokory. Zmienność w naszych organizmach dotyczy
nie tylko zewnętrznej powłoki, ale i wnętrza. Błędy popełniane w trakcie zabiegów
nie są często wynikiem tylko błędów w kształceniu, ale i zwykłego braku wiedzy
anatomicznej – a narzucane coraz to nowe ograniczenia w nauczaniu przedmiotów
podstawowych wcale w tym nie pomagają. Trochę odejdę od tematu: szereg razy miałem
przyjemność wygłaszać wykłady z okazji kursów przepuklinowych dla chirurgów. Byłem
zdziwiony, kiedy po jednej z takich prelekcji podszedł do mnie lekarz z kilkudziesięcioletnim
stażem i stwierdził, że dziękuje mi, bo wreszcie zrozumiał, w czym rzecz.
Nauczanie na zwłokach oprócz niewątpliwych zalet dydaktycznych ma też inne cechy: uczy
świadomości o przemijaniu, pozwala porównywać, pozwala zetknąć się z realnością
śmierci, pozwala także na obudzenie szacunku do ciała ludzkiego i tych, którzy swoje
doczesne szczątki ofiarowali celem nauki. Programy symulacyjne, tak optymistycznie
oceniane uczą „automatyzmu” – kiedyś pielęgniarka uczyła się podawania zastrzyków, bądź
pobierania krwi na koleżankach. Uczyła się, że jeśli sprawi ból, to za chwilę ktoś
ten ból sprawi jej. Zatem uczyła się najlepszych metod jak wkłuwać się mądrze. Najlepsze
programy symulacyjne są powtarzalne, rzadko zakładają zmienność anatomiczną.
I co najgorsze budzą poczucie „bezkarności” – nie udało się raz, uda się drugi –
bez konsekwencji, bez bólu, bez śmierci pacjenta – albo w najlepszym razie
symulowanej śmierci…”.

Największym problemem w zbudowaniu porządnie funkcjonującego zakładu anatomii
nie są jednak koszty materiałowe, związane z budową prosektorium, tylko ludzie –
odpowiednio wykwalifikowani i wykształceni anatomowie. A tych jest zwyczajnie coraz
mniej – coraz mniej pośród anatomów jest także tych, którzy potrafią przygotować
odpowiednie preparaty.

W łonie Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Anatomicznego powstała myśl o certyfikowaniu nauczycieli anatomii, którzy po odbyciu odpowiedniego
kształcenia byliby w stanie podjąć się uczenia przedmiotu na właściwym poziomie.
Ma to m.in. zapobiec uczeniu anatomii przez niewykwalifikowaną kadrę – a co za tym idzie
przyczynić się do obniżenia jakości, czy też uniemożliwić mobilność (przenoszenie się
studentów między uczelniami). Ogromny niepokój budzi pęd nowych uczelni do nauczania
studentów w prosektorium zakładu, który do niedawna nie posiadał akredytacji Polskiej
Komisji Akredytacyjnej [przyp. w prosektorium w Radomiu uczyć się będą studenci uczelni
w Nowym Sączu i ANS w Poznaniu, oddalone kolejno 250 km i 370 km w jedną stronę],
ale to jest osobny problem pod tytułem „jakość kształcenia”.”

Według “standardów kształcenia przygotowujących do zawodu lekarza”:
“W zakresie wiedzy absolwent zna i rozumie:
A.W1. budowę ciała ludzkiego w podejściu topograficznym i czynnościowym,
w tym stosunki topograficzne między poszczególnymi narządami, wraz
z mianownictwem anatomicznym, histologicznym i embriologicznym;”
Prawidłowo prowadzone zajęcia są gwarantem spełnienia tych standardów i w naszej opinii
stosowane alternatywy nie pozwalają ich spełnić.

Część uczelni zamierza podpisać umowę z prosektorium szpitalnym. Są to między innymi:
Akademia Nauk Społecznych w Poznaniu czy fila Śląskiego Uniwersytetu Medycznego
w Bielsku Białej. Również w sylabusie Akademii Mazowieckiej w Płocku znajduje się
informacja, że studenci będą odbywać zajęcia prosektoryjne z anatomii w Zakładzie
Patomorfologii Wojewódzkiego Szpitala im Marcina Kacprzaka w Płocku. Jest to rozwiązanie
niezwykle problematyczne. W tych placówkach odbywają się sekcje zwłok pacjentów,
których celem jest poznanie przyczyny zgonu. Na sekcji nie można odpreparowywać
i uwidaczniać struktur niepowiązanych z celem sekcji co oznacza, że większość elementów
prawidłowej budowy ciała będzie niemożliwa do zobaczenia. Sekcje patomorfologiczne
nie służą nauce anatomii prawidłowej i nie pozwalają na naukę przedmiotu w sposób
spełniający standardy kształcenia.

Podkreślić należy, że sekcje zwłok są znacznie bardziej obciążającym widokiem niż preparaty anatomiczne. W większości uczelni udział w nich jest wolontaryjny i odbywa się dopiero na piątym roku studiów. Jesteśmy krytycznie nastawieni do prowadzenia obowiązkowych zajęć w tej formie już na pierwszym roku studiów.

Część uczelni na ten moment kształci z użyciem wirtualnych stołów wyświetlających zdjęcia
ludzkiego ciała. Są to między innymi: Uniwersytet Kaliski, Politechnika Wrocławska
i Akademia Mazowiecka w Płocku. Narzędzia tego typu są bardzo dobrym dodatkiem
do nauczania, jednak z uwagi na dwuwymiarowość i niedokładność anatomicznych
szczegółów, nie jest w stanie zastąpić nauki z użyciem preparatów szczątków ludzkich.
Komentarz eksperta – prof. dr hab. Jerzy Walocha, kierownik katedry anatomii CMUJ:
“Także w łonie Collegium Medicum UJ, na podstawie współpracy z Cleveland Clinic (USA)
powstaje szereg programów wirtualnych (prezentacji) celem ułatwienia studentom
wyobrażenia sobie co trudniejszych relacji w trójwymiarze. Takie tematy jak anatomia ucha, czy stawu kolanowego są dyskutowane przy użyciu tzw. Hololens Anatomy. Niemniej jednak tematy te nadal są nauczane przez wykwalifikowaną kadrę anatomiczną. Tej na ogół brakuje – pogląd często podzielany przez władze uczelni, iż anatomii może uczyć każdy lekarz – są, delikatnie mówiąc, przesadzone i nieadekwatne, by nie użyć silniejszych wyrażeń. To tak jak gdyby internista mógł uczyć praktycznej chirurgii bądź okulistyki np. w zakresie chirurgii ciała szklistego. Najistotniejsze, iż sami pomysłodawcy i twórcy programów twierdzą, iż nic nie zastąpi nauki na zwłokach, a same najbardziej wymyślne prezentacje 3D są jedynie narzędziami pomocniczymi. Przyznają to sami studenci, indagowani w anonimowych ankietach oceniających na zakończenie takich zajęć. Poza tym nauka na zwłokach ludzkich to pewnego rodzaju „nobilitacja” – nauka „niepowtarzalności”
ludzkiego ciała. Jednocześnie takie zajęcia powodują, że przyszły lekarz nie staje się
bezdusznym wykonawcą woli AI, a jest świadomym kreatorem bytu i zdrowia swojego
pacjenta. Oparcie nauczania anatomii jedynie na programach jest pozbawione sensu i racji
bytu – i najczęściej wytłumaczalne jedynie względami finansowymi. Nie wiem zatem,
czy to właściwa ścieżka – i czy decydenci chcieliby być leczeni przez niedouczonych lekarzy.
Choć z drugiej strony moje pokolenie pamięta słynne stwierdzenie : „rząd i tak się
sam wyżywi”…”

Zajęcia praktyczne z anatomii muszą być prowadzone:
● w prosektoriach dostosowanych do nauczania anatomii prawidłowej
● przez wykwalifikowaną kadrę, zajmującą się anatomią prawidłową i umiejącą
odpowiednio przygotować preparaty do nauki
● głównie z użyciem preparatów anatomicznych ciała ludzkiego, a pomoce takie
jak wirtualne stoły powinny być stosowane jedynie jako pomoc naukowa.
Uczelnie niespełniające tych warunków nie są przygotowane do i nie powinny prowadzić
kierunku lekarskiego.
Degradacja jakości w dowolnej dziedzinie utrwala się poprzez akceptację i przyzwolenie
na stosowanie półśrodków czy obniżenie dotychczasowych standardów. By skutecznie
walczyć z tym procesem, należy prawidłowo zidentyfikować pojawiające się masowo
nieprawidłowości, wyrazić zdecydowany sprzeciw i wyznaczyć jasną granicę między
tym, co jest akceptowalne, a co nie. To właśnie na przykładzie anatomii demonstruje nasze
stanowisko. Nigdzie potrzeba walki z półśrodkami nie jest bardziej nagląca niż właśnie
w medycynie, gdzie spadek jakości kształcenia odbije się na zdrowiu i życiu polskiego
pacjenta. Degradacja nastąpiła w piorunującym tempie i jeśli nie zostaną podjęte
zdecydowane działania, to z każdym kolejnym rokiem sytuacja będzie się pogarszała.
Nieakceptowalne jest przyjęcie postawy wyczekującej wobec problemu. Liczymy,
że to stanowisko posłuży odpowiednim instytucjom do zadbania o jakość kształcenia kadry
lekarskiej w Polsce.