Z prof. Agnieszką Neumann-Podczaską, dyrektor naczelną Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji rozmawiała Agnieszka Katrynicz
Często Pani powtarza „zróbmy to po amerykańsku”, co to właściwie znaczy?
To znaczy możliwie szybko, najprościej i angażując do procesu możliwie duże grono osób. Grajmy zespołowo.
Stąd pomysł by nauczyć geriatrii wszystkich w systemie?
Dokładnie. Do tej pory właściwie nie prowadziliśmy szerokiego dialogu międzyresortowego na ten temat. Bardzo się cieszę, że decyzją Premiera powołano w marcu Międzyresortowy Zespół ds. systemowych rozwiązań związanych z opieką nad osobami starszymi. Zaczęliśmy rozmawiać o opiece długoterminowej z różnych poziomów i z różnych perspektyw, wierzę, że dzięki temu uda się wypracować ciekawe rozwiązania.
W polityce senioralnej zawsze poniesiemy fiasko jeśli nie będziemy patrzeć przez pryzmat potrzeb seniorów. Patrzmy szerzej – czy pacjent ma dobrze leczone nadciśnienie czy nie, ale tez sprawdźmy czy mieszka na czwartym piętrze i nie jest w stanie wnieść zakupów? W efekcie wcześniej czy później do systemu trafi starszy, schorowany, niesprawny i nieszczęśliwy człowiek. To też jest amerykańskie – mówię tu o czymś co określa się mianem 'wellbeingu’ oraz 'aging in place’, czyli pomóżmy naszym seniorom starzeć się tam gdzie chcą, w ich własnych mieszkaniach, otoczeniu które znają jednocześnie nie zostawiając ich samych. Nawet jeśli osoba starsza jest w ciężkim stanie nie zawsze musi trafić do domu opieki czy ZOL-u. Nie możemy patrzeć tylko somatycznie.
Tyle, że nie mamy jeszcze systemu, który jest przygotowany do takiego działania. Opieka społeczna dzisiaj się takimi sprawami nie zajmuje, a rodzina często nie wie, nie umie zaopiekować się osobą, której np. używa pieluch i trzeba jej pomóc chociażby w siadaniu.
Zdaję sobie sprawę, że wiele osób boi się takich sytuacji i nie wie co zrobić. I jak widzi osobę starszą, niesamodzielną to najchętniej odwróciła by wzrok. Stąd właśnie hasło uczmy wszystkich geriatrii. Prowadziłam na Uniwersytecie Poznańskim projekt pt. „Zrozumieć starość”, który dał fantastyczne efekty. Teraz mam szansę zrealizować go na szerszą skalę ogólnopolską. Jedną z naszych inicjatyw jest „Konstancin Cafe” – cykl szkoleń dla opiekunów seniorów. Już go zaczęliśmy. Udział w tych spotkaniach bierze lekarz, fizjoterapeuta, dietetyk, farmaceuta, którzy będą się dzielić swoją wiedzą. Zapraszamy na te spotkania opiekunów razem z podopiecznymi. W planach mamy, by te spotkania odbywały się w całej Polsce, nie tylko w Konstancinie.
A jaka jest w ogóle kondycja polskiego seniora? Często się mówi o wielochorobowości, a jednocześnie o przyjmowaniu zbyt dużej ilości leków. Jako koordynatorka Ministerialnego Pilotażu Przeglądów Lekowych prowadziła Pani takie badania.
I pokazały one, że tych leków jest zdecydowanie za dużo, ale to nie jest głównym problemem. Aż 80 proc. polskich seniorów nie wychodzi właściwie z domu. Nie dlatego, że są w tak złej kondycji fizycznej, ale dlatego, że nie mają po co. Nasi seniorzy są kompletnie nie zaopiekowani i pogubieni w systemie. Może stąd ta wielolekowość? Tracą miliardy złotych na suplementy diety, często zupełnie niepotrzebnie. W dodatku często lekarze nie pytają czy pacjent coś przyjmuje, a chorzy wstydzą się przyznać. Tymczasem – spotkałam się z taką historią – pani popijała tabletki lnem mielonym, bo to osłania żołądek. Tak osłania, tylko jednocześnie powoduje, że leki się nie wchłaniały. W efekcie lekarz zapisywał kolejne preparaty.
Błędne koło…
Tak. Wracając do pytania o kondycję to jest ona dużo gorsza niż w innych państwach wysoko rozwiniętych. Niestety.
Nie mogę nie zapytać o kondycję także Instytutu. NIGRiR jest jednym z najbardziej zadłużonych instytutów podległych Ministerstwu Zdrowia.
I niestety nadal jest. Jego zadłużenie wynosi 58 mln zł. Takie już zastałam. Czy to wynik niedofinansowania instytutów? Na pewno, ale nie zamierzam powtarzać tej narracji. Ja nie lubię narzekać, bo to do niczego nie prowadzi. Dlatego zamierzam szukać innych możliwości zdobycia pieniędzy. Jedną z nich są badania kliniczne. One – to nie jest tajemnicą – na całym świecie przynoszą zyski. Mamy Centrum Badań Klinicznych, biobank – to ogromny potencjał, który trzeba wykorzystać. Prowadzimy na przykład obecnie bardzo obiecujące badania nad zespołem przewlekłego zmęczenia po przebytym zakażeniu COVID-19. Mam nadzieję, że doprowadzą one do nowej rejestracji leku. Na terenie placówki trwają właśnie remonty, wymieniamy instalacje, bo budynki mają już swoje lata. Zamierzam też otworzyć Instytut na współpracę międzynarodową. Czeka nas też restrukturyzacja. Dużo się dzieje.