Moderna poinformowała, że do 2027 roku obniży swoje coroczne wydatki na badania i rozwój o 1,1 mld dolarów. Pięć programów biotechnologicznych zostanie zarzuconych na wczesnych etapach, kilka terapii zostanie odłożonych, zaś spółka skupi się terapiach mRNA w różnych stadiach testów klinicznych, które będzie można szybko skomercjalizować.
Firma znowelizowała także swoje estymacje finansowe przenosząc punkt rentowności na 2028 rok, nie jak poprzednio na rok 2026. Prezes Moderny Stephane Bancel powiedział dziennikarzom, że te zmiany nie „spowodują dużych zwolnień”, zaś spółka „ma nadzieję utrzymać zatrudnienie na poziomie około 6000 pracowników przez następne trzy do pięciu lat”. Jak dodał, „platforma działa i to jest najważniejsze”, a firma „chce być odpowiedzialna i zdyscyplinowana finansowo”.
Działania Moderny pokazują, iż zarząd jest zdeterminowany, by „wyrwać spółkę z niszy szczepionki na COVID-19”, jak stwierdził Wall Street Journal, choć to właśnie ta szczepionka spowodowała w ostatnich latach burzliwy rozwój firmy, jako jedna z dwóch zatwierdzonych na COVID-19. Z drugiej strony Moderna, podobnie jak Pfizer i BioNTech, miała problemy z estymacjami trendów na rynku szczepionek kiedy pandemia zmieniła się w epidemię.
Od pandemicznych wielkich wzrostów cena akcji Moderny spadła o 80%, a stało się to tylko w czasie ostatnich trzech lat. Firma straciła 150 mld dolarów swojej wartości rynkowej i analitycy z Wall Street oraz funduszy inwestycyjnych sugerowali znaczne cięcia kosztów.
Jak widać tak się stało. Po letnim przeglądzie planów pięcioletnich rozwoju firmy Moderna zrobiła znaczne ustępstwo w kierunku inwestorów. Obecny plan przewiduje bowiem znaczne cięcie kosztów, choć nie takie, jakiego chcieliby inwestorzy oczekujący uzyskania przez firmę rentowności w 2026 roku. Obecny plan zakłada osiągnięcie progu rentowności operacyjnej w 2028 r. z wyłączeniem kosztów wynagrodzeń opartych na akcjach, amortyzacji i umorzeniach. Rozważane były jeszcze bardziej drastyczne cięcia, po których firma osiągnęłaby próg rentowności w 2026 roku, ale stwierdzono, iż byłyby to działania o krótkim horyzoncie i nie gwarantujące firmie powodzenia na rynku w przyszłości.
„Scenariusz cięcia dla samego cięcia w celu zwiększenia rentowności naszym zdaniem niszczył ogromne ilości wartości dodanych dla akcjonariuszy, a także był złym wynikiem dla pacjentów” – zauważył Bancel, podając jako przykład kandydata na szczepionkę przeciwko norowirusowi. W niedługim czasie rozpoczną się kluczowe badania kliniczne III fazy dotyczące tej szczepionki. Bancel nie podał ich kosztów, ale stwierdził, że „porównywalne badania kosztują od 600 do 700 mln dolarów”. Firma chce złożyć wnioski do regulatorów o dopuszczenia do sprzedaży za około 2 lata. Szczepionka w dniu wejścia na rynek będzie miała wartość od 5 do 10 mld dolarów.
„To całkiem niezły zwrot. To jest to, czego inwestorzy chcą abyśmy zrobili i bardziej niż bycie dochodowym w przyszłym tygodniu” – skomentował Bancel. Analitycy potwierdzają zauważając, że norowirus systematycznie dotyka małe dzieci i ich rodziny powodując epidemie w USA i Europie, więc na tych rynkach szczepionka powinna się łatwo przyjąć.
Jednak cięcia w programach badawczo-rozwojowych będą i to na dużą skalę. Wydatki na badania i rozwój zostaną obniżone o ok. 20% w latach 2025-2028, łącznie spadając z 20 mld dolarów do 16 mld dolarów. Oczekiwane wydatki na badania i rozwój w 2024 roku wyniosą 4,8 mld dolarów, w 2023 roku było to 4,5 mld dolarów.
Firma ma przy tym się skupić na wprowadzeniu na rynek 10 terapii do końca 2027 roku i będą to szczepionki na COVID-19, grypę, RSV, norowirus i cytomegalowirus, czyli CMV. Szczepionka na RSV już obecnie przekroczyła założenia w badaniach klinicznych fazy III prowadzonych na grupie młodych dorosłych wysokiego ryzyka i firma planuje złożyć rozszerzenie wniosku o zatwierdzenie obejmujące i tę populację. Modernie bardzo na tym zależy, bo jak dotąd miała spore problemy na rynku z przebiciem się ze swoją szczepionką na RSV o nazwie mResvia, bowiem najsilniejszymi graczami są w tym segmencie GSK i Pfizer oferujący od kilku lat swoje szczepionki.
„Powinniśmy byli lepiej zaplanować i prognozować. Byliśmy trochę naiwni, myśląc, że jeśli produkt pojawia się w środku sezonu, to klienci będą na nas czekać” – powiedział Bancel serwisowi branżowemu Endpoints News.
Ale firma ma też inne priorytetowe programy obejmujące dwie terapie chorób rzadkich oraz we współpracy z Merck szczepionki przeciwnowotworowe. Ta ostatnia, kandydacka mRNA-4157, budzi duże zainteresowanie inwestorów po pozytywnych wynikach badań klinicznych w stadium II/III czerniaka. Jednak Bancel przyznał, że FDA „nie popiera przyspieszonej akceptacji na podstawie bieżących danych”, badanie kliniczne fazy III trwa, ale nie podał terminu jego ukończenia.
„Musimy po prostu zachować tempo” – dodał.
Jednak na półkę zostaną odłożone badania nad kandydackimi szczepionkami przeciwko wirusowi Epsteina-Barr oraz wirusowi ospy wietrznej i półpaśca i to mimo że zbliżały się do III fazy badań klinicznych. Bancel stwierdził, że prace nad nimi są odłożone – „nie mówimy, że nigdy ich nie rozwiniemy” – ale zauważył, że partnerstwo z dużą firmą farmaceutyczną może je znacznie przyspieszyć, co prawdopodobnie oznacza, iż znalezienie koncernu, który będzie współfinansował badania jest warunkiem powrotu do tych szczepionek.
Poza nimi zawieszone, a właściwie zarzucone, są prace nad innymi szczepionkami kandydackimi i lekami znajdującymi się na wczesnych etapach, jak m.in szczepionka przeciwko endemicznym ludzkim koronawirusom mRNA-1287, szczepionka przeciwko RSV w populacji niemowląt mRNA-1345, szczepionka przeciwnowotworowa ukierunkowana mRNA-5671, lek przeciwnowotworowy mRNA-2752 i terapia niewydolności serca mRNA-0184.
Ograniczone będą także badania nad chorobami rzadkimi obejmujące badania dotyczące terapii przeciw takim chorobom, jak choroba spichrzeniowa glikogenu typu 1a, niedobór transkarbamylazy ornityny i fenyloketonuria. Według Bancela „mają one przyszłość w firmie”, lecz nie wiadomo kiedy ruszą z powrotem.
„Są odkładane na później. Nie zwiększamy inwestycji w te programy tak, jak moglibyśmy, ze względu na sygnał kliniczny, który widzimy, [ale] dlatego, że musimy po prostu dostosować tempo” – dodał.
Tymczasem analitycy branżowi zapytywani przez AP mają wątpliwości co do słuszności strategii Moderny. Z jednej strony rozumieją bowiem postawę zarządu, który „daje Wall Street to, czego żąda, czyli cięcie kosztów” z drugiej zaś przypominają, że nawet dla takich firm jak Merck „cięcie kosztów zgodnie z żądaniami inwestorów, którzy chcą szybko zobaczyć wzrost cen akcji” spowodowało w dłuższej perspektywie czasowej utratę niektórych ważnych rynków, przy czym w kilku przypadkach nie można już było na nie wrócić. Tak więc zarząd musi wyważyć jak „sprzedać” inwestorom i funduszom długookresową strategię wymagającą inwestycji, tak by „wiecznie nie musieć ciąć kosztów”.
Marek Meissner, ISBiznes