Mamy pandemię. Tak o rosnącej liczbie osób chorych na otyłość mówią specjaliści. Z chorobą otyłościową zmaga się 9 mln dorosłych Polaków, jak wynika z raportu „Profilaktyka i leczenie otyłości u osób dorosłych” NIK.
Światowa Organizacja Zdrowia, WHO, definiuje otyłość gdy BMI – Body Mass Index – wskaźnik masy ciała (wyrażony jako iloraz masy ciała w kilogramach i wzrostu w metrach – do kwadratu) wynosi powyżej 30 kg/m2. BMI nadal jest najpowszechniejszym (choć nie jedynym) wskaźnikiem nadwagi i otyłości.
„Obecnie mówimy nie tyle o otyłości, ile o chorobie otyłościowej” – mówi prof. Wojciech Bik, kierownik Zakładu Neuroendokrynologii Klinicznej Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. – „Według wielu badaczy, choroba otyłościowa jest „matką wszystkich chorób” – dodaje.
„Choroba otyłościowa to zaburzenia równowagi energetycznej organizmu, prowadzące do nadmiernego, niekontrolowanego gromadzenia tkanki tłuszczowej. Nadmierne nagromadzenie tkanki tłuszczowej zagrażające zdrowiu to otyłość” – tłumaczy dr hab. Mariusz Wyleżoł, chirurg bariatra, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Otyłość jest więc skutkiem, objawem choroby otyłościowej.
W ślad za zaburzeniem równowagi organizmu, idzie gromadzenie tkanki tłuszczowej.
„O osobie, która zmaga się z tą chorobą nie mówimy „otyły”, ale „chory na otyłość”. To podstawowa zasada, w której przejawia się szacunek dla drugiego człowieka” – podkreśla specjalista.
Choroba jest postępująca i przewlekła oraz wiąże się z całym zespołem powikłań.
„Bilans energetyczny jest regulowany przez mózg za pomocą różnych źródeł informacji” – opisuje prof. Bik.
To mózg kontroluje chęć i przyjemność związaną z jedzeniem. Tkanka tłuszczowa, największy organ wydzielania wewnętrznego, wpływa na kontrolę łaknienia wydzielając hormon – leptynę. W żołądku wydzielana jest grelina – hormon, który zwiększa uczucie głodu. Pobór energii regulują sygnały dochodzące z przewodu pokarmowego, na kontrolę łaknienia wpływ mają jelita, trzustka, a także czynniki genetyczne, niektóre leki.
Tak jak złożony bywa mechanizm choroby otyłościowej, podobnie złożone jest jej leczenie.
„Lekarz nie powinien udzielać porad „proszę się więcej ruszać i proszę mniej jeść” – zaznacza dr hab. Mariusz Wyleżoł. Nie wolno pacjentów dyskryminować czy stygmatyzować.
Owszem, kluczowa jest zmiana stylu życia. Wszyscy odnosimy korzyści ze zdrowego odżywiania się i regularnej aktywności fizycznej. Rola dietetyka czy fizjoterapeuty w leczeniu choroby otyłościowej jest bardzo ważna. Nie chodzi jednak o odchudzanie – szybki, zwykle krótkotrwały efekt.
„Istotna jest edukacja żywieniowa” – podkreśla specjalista. Ważne jest umiejętne zmniejszenie masy ciała i długotrwałe jego utrzymanie. Najważniejszym efektem leczenia choroby otyłościowej jest bowiem ograniczenie jej powikłań i ogólna poprawa stanu zdrowia. Jest o co walczyć.
Im bardziej rośnie BMI, tym bardziej pogarsza się jakość życia, a co najbardziej niepokojące, to znamiennie skraca się jego długość. Z powodu samej choroby otyłościowej i jej licznych powikłań Polacy będą już wkrótce żyli średnio o 4 lata krócej. A z choroby otyłościowej wywodzi się ponad 200 powikłań.
Z otyłością wiążą się: stłuszczeniowa choroba wątroby, choroba zwyrodnieniowa stawów kolanowych, choroby układu krążenia: udar mózgu, zbyt wysokie stężenie cholesterolu, nadciśnienie, choroba tętnic wieńcowych, zawał i niewydolność serca, zakrzepica; cukrzyca typu 2, zaburzenia funkcji nerek, dna, kamienie żółciowe, bezdech senny, astma, depresja, nowotwory złośliwe, zespół policystycznych jajników.
Równocześnie, leczenie otyłości może obniżyć ciśnienie krwi, poprawia poziom glukozy, zmniejsza stan zapalny organizmu, pozwala na uśmierzenie refluksu, a nawet cofnięcie się cukrzycy i przede wszystkim zmniejsza ryzyko przedwczesnego zgonu.
Leczenie obejmuje odżywianie się, aktywność fizyczną, farmakoterapię i chirurgię. I musi być indywidualnie dopasowane do każdego pacjenta – także w zależności od BMI.
Ogromnym wsparciem w leczeniu choroby otyłościowej są leki. Nowoczesne leki – działające na układ pokarmowy i układ nerwowy, oddziałujące na trzustkę, żołądek, wątrobę, mięśnie szkieletowe, tkankę tłuszczową, na cały organizm; wpływające na uczucie sytości, opróżnianie żołądka, wrażliwość na insulinę, na masę ciała.
„Farmakoterapia w ostatnich 10 latach uczyniła gigantyczny postęp i dała skuteczne narzędzie do leczenia pacjentów. Stosujemy leki o wysokim profilu bezpieczeństwa, które mają zmniejszyć ryzyko powikłań choroby otyłościowej, szczególnie w układzie sercowo-naczyniowym” – mówi prof. Bik.
Pomaga chorym chirurgia. Operacja bariatryczna „naprawia” zaburzony mechanizm regulacji spożycia pokarmów. Nie chodzi o zmniejszenie żołądka i skrócenie jelita – chirurg-bariatra obala kolejny mit.
„To jest chirurgia metaboliczna. Wpływamy na stężenie wydzielania greliny, czyli hormonu, który daje nam napęd do jedzenia. Przywracamy wydzielanie poposiłkowe GLP-1, hormonu, dającego uczucie sytości, którego brak u chorych na otyłość” – tłumaczy Wyleżoł. Narzędzie jest potężne. – „40-letnie obserwacje wykazały, że ogólne ryzyko zgonu chorych poddanych leczeniu chirurgicznemu zmniejsza się o 16 proc., a o 72 proc. dzięki operacjom bariatrycznym spada ryzyko zgonu w przebiegu cukrzycy typu 2” – komentuje.
Przy tym wszystkim, ważne jest rozpoznanie. A z tym – choć przecież duża masa ciała jest widoczna – mamy gigantyczny problem. „97 proc. chorujących na otyłość nie jest leczona. To jest sytuacja nieakceptowalna. Nie lecząc chorych, narażamy ich na inwalidztwo i przedwczesny zgon” – alarmuje specjalista.
Materiał prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia w związku prelekcjami prof. Wojciecha Bika, kierownika Zakładu Neuroendokrynologii Klinicznej Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego oraz dr hab. Mariusza Wyleżoła, prezesa-elekta Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości w trakcie XXIII Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie”, zorganizowanej pod hasłem „Medycyna 2024 – leczyć bezpiecznie i efektywnie!”. Wypowiedzi zostały autoryzowane. Jesień 2024.