Polskie szpitale są nieprzyjazne dla personelu medycznego

warsztaty - ludzie siedzący przy stole słuchają wykładu eksperta

Nieoptymalnie zaplanowane i modernizowane. Niewystarczająco przyjazne dla kadry medycznej i pacjentów oraz odwiedzających ich rodzin. Nie do końca gotowe na zagrożenia pandemiczne i geopolityczne. Tak opisują polskie szpitale przedstawiciele środowisk lekarzy, pielęgniarek, technologów medycznych i architektów. Co więcej, przepisy utrudniają udział wszystkich interesariuszy w procesie ich modernizacji i budowy, a – jak wskazują przedstawiciele działów inwestycyjnych – czas i cena są często jedynymi kryteriami wyboru projektu.

„Polskie szpitale w znacznej większości budowane są przy uwzględnieniu wyłącznie dwóch kryteriów wykonawczych: czasu i ceny. Powyższe determinanty znacząco ograniczają udział w projekcie późniejszych użytkowników obiektów medycznych, co prowadzi do błędów, jak na przykład niezapewnienia wystarczającej powierzchni pomieszczeń dla ergonomicznej pracy personelu medycznego w szpitalu” – mówi dr inż. arch. Piotr Springer, zastępca dyrektora Instytutu Architektury i Ochrony Dziedzictwa Wydziału Architektury Politechniki Poznańskiej, ekspert m.in. Komisji Europejskiej w zakresie architektury medycznej.

„Doświadczenia ostatnich lat pokazują, że musimy zmienić sposób myślenia o budowie szpitala. Nowoczesny obiekt tego typu musi być projektowany tak, aby jego oddziały w możliwie najprostszy sposób mogły być dostosowane do warunków pandemicznych. Ponadto nowe szpitale powinny być budowane w głąb, tak, żeby ich podziemne kondygnacje zapewniały nieprzerwane funkcjonowanie podczas konfliktów zbrojnych. Do takiego nowego podejścia w skali całego systemu opieki zdrowotnej potrzebne są jednak zmiany legislacyjne, które sprawią, że szpitale dostosowane do potrzeb użytkowników oraz odporne na kryzys staną się standardem, a nie wyjątkiem” – dodaje architekt.

W ostatnich dniach pojawiła się pierwsza inicjatywa w zakresie realizacji powyższych postulatów. 26 listopada br. władze Szpitala Miejskiego w Sosnowcu wraz z prezydentem miasta zaprezentowały plany rozbudowy szpitala o nowoczesny oddział ratunkowy. Jego elementami mają być lądowisko dla helikopterów, a także kondygnacje podziemne, które mogą w sytuacjach kryzysowych pełnić rolę schronu. W razie konieczności wnętrze oddziału będzie mogło zostać zamienione na blok operacyjny. Sosnowiecka placówka ma być dopiero trzecią w Polsce, po Łodzi i szpitalu MSWiA w Warszawie, która dysponuje tego typu rozwiązaniem. Szacowana przez inwestorów wartość inwestycji to 43 mln złotych.

Za najlepsze wzory w zakresie projektowania obiektów medycznych uważane są praktyki skandynawskie, nakazujące uwzględniać na etapie projektowania potrzeby pacjentów, co, jak pokazują badania, ma pozytywny wpływ na efekty leczenia.

„Szpitale w Skandynawii budowane są w oparciu o perspektywę ich użytkowników. Projekty tylko na papierze nigdy nie oddadzą dynamiki, z jaką mamy do czynienia na przykład podczas operacji albo wtedy, kiedy personel biegnie do chorego – podąża ciągiem komunikacyjnym wyznaczonym w projekcie, a może użyłby skrótu? Bardzo dużo uwagi przywiązuje się również do akustyki w szpitalach, a przepisy w tym zakresie są regularnie aktualizowane. Najnowsze, z zeszłego roku, kładą duży nacisk na potrzebę określania standardów akustycznych nie według oficjalnych nazw pomieszczeń, lecz rzeczywistych aktywności, które mają w nich miejsce. Zwracamy też dużo uwagi na to, jak roznosi się dźwięk w pomieszczeniach i jak sobie z tym radzić dla dobra i komfortu personelu medycznego oraz pacjentów” – opowiada Maria Quinn, była pielęgniarka – obecnie specjalistka od zastosowania nowoczesnych materiałów budowlanych w budowie obiektów medycznych w krajach skandynawskich. – „Na przestrzeni ostatnich 15 lat skandynawskie podejście do budowy szpitali stało się bardzo pacjentocentryczne. Zwracamy bardzo dużą uwagę na warunki w pomieszczeniach: akustykę, o której wspomniałam, ale też oświetlenie czy kolorystykę wnętrz, a także na to co wokół szpitala, np. relaksujący widok z okna. To wszystko ma wpływać na poczucie bezpieczeństwa i spokoju pacjentów, którzy w ten sposób szybciej dochodzą do zdrowia”.

Na potrzebę podobnego podejścia w projektowaniu szpitali w Polsce wskazywała również prof. dr hab. n. med. Maria Katarzyna Borszewska – Kornacka, prezes Fundacji Koalicja dla wcześniaka, przez wiele lat prezes Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego, dla której rozwiązaniem wzorcowym są małe sale dla matek i ojców oraz ich nowonarodzonych dzieci wyposażone w węzeł sanitarny. Profesor podkreślała też, że ciągła obecność rodziców powinna być możliwa także na oddziałach intensywnej terapii dziecięcej, za przykład podając szpitale skandynawskie. To jednak wymaga uwzględnienia takich możliwości i potrzeb na etapie projektowania lub modernizacji oddziału.

Eksperci zwrócili również uwagę na problem zrównoważonego budownictwa w kontekście budynków opieki zdrowotnej, które, jak się okazuje, odpowiadają globalnie aż za 4,4 proc. łącznej emisji dwutlenku węgla do atmosfery, a w Polsce – za 3,7 proc.

„Paradoksalnie obiekty i system, który ma nas leczyć pośrednio negatywnie wpływa na nasze zdrowie poprzez bardzo wysoką emisję dwutlenku węgla, a także na środowisko, odpowiadając globalnie za aż trzy procent utraty bioróżnorodności. Te liczby powinny dać do myślenia projektującym budynki ochrony zdrowia i stanowiącym prawo, i wyznaczyć nowy sposób myślenia o takich kwestiach, jak m.in. energooszczędność budynków szpitalnych czy zagospodarowanie odpadów medycznych, z których większość uznawana jest za niebezpieczne i spalana” – wyjaśnia Hubert Bukowski z Zielonej Koalicji dla Zdrowia, dyrektor ds. badań Instytutu Innowacji i Odpowiedzialnego Rozwoju INNOWO. – „Choć na pozór rozwiązania zrównoważonego budownictwa w zakresie budowy szpitali wydają się drogie, to w perspektywie kilkudziesięciu lat funkcjonowania budynków szpitalnych finalnie, dzięki zastosowanym technologiom, są sumarycznie tańsze”.

Pakiet rekomendacji i wytycznych ujrzy światło dzienne najprawdopodobniej już w 2025 roku, a będzie powstawał – po raz pierwszy w Polsce na taką skalę w tym obszarze – metodą partycypacyjną.