„Sukces w zwalczaniu palenia tytoniu jest w Polsce połowiczny. Co prawda 20 lat temu paliło 52 proc. społeczeństwa, a dziś jest to 24 proc., ale wzrasta odsetek palących, młodych kobiet. To nasza porażka. I to w dodatku są panie, które z góry deklarują, że nie rzucą palenia i nie chcą korzystać z dostępnych dziś terapii antynikotynowych takich jak np. leki pomagające rzucić palenie. Dlatego warto zmienić strategię i – trochę makiawelicznie – zacząć promować nowatorskie wyroby tytoniowe, na zasadzie wyboru mniejszego zła. To jest rzeczywista alternatywa dla wszystkich palaczy, którzy nie chcą zerwać z nałogiem” – podkreśla prof. Andrzej M. Fal, Profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, kierownik Zakładu Ekonomiki i Organizacji Ochrony Zdrowia Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, profesor wizytujący Katedry Zdrowia Publicznego oraz kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Alergologii CSK MSWiA w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
„Możemy mówić o wyrobach nikotynozastępczych, które co prawda nadal dostarczają nikotynę, ale jednocześnie radykalnie zmniejszają zdrowotne skutki palenia poprzez znaczącą redukcję substancji smolistych. Te produkty mogą więc znacząco ograniczyć skutki palenia. Aby tak się stało musi zostać spełnionych kilka warunków: po pierwsze lekarz musi być przekonany, że jest to dobra metoda, po drugie musi być gotowy by odpowiedzieć na wszystkie pytania i wątpliwości swojego pacjenta, po trzecie musi palaczowi dostarczyć rzetelną wiedzę medyczną. To oznacza, że musi być dostęp do pełnej wiedzy co to są za produkty, jakie są wyniki badań naukowych, a tych jest wystarczająco dużo by ich wyniki uznać za rzetelne. Jedyne więc co musimy teraz zrobić to zintensyfikować ilość informacji na temat nowatorskich wyborów tytoniowych i zacząć z nimi docierać i to zarówno do lekarzy, jak i pacjentów. Kto powinien dotrzeć z tymi informacjami? Wszystkie instytucje, które zajmują się zdrowiem publicznym, a więc także NFZ czy Ministerstwo Zdrowia, a widzę tu duży opór, którego nie rozumiem. W końcu mówimy o produktach dopuszczonych do obrotu, przebadanych i to zgodnie z standardami EBM, bezpiecznych dla użytkownika. Lekarze powinni dostać tę wiedzę dokładnie z tych samych źródeł jak otrzymują wiedzę medyczną, czyli z publikacji, zjazdów, dyskusji merytorycznych, itp” – podsumowuje Fal.