Rak endometrium: Potrzebna jest strategia adekwatnego leczenia

Dlaczego Polki wciąż przedwcześnie umierają z powodu raka endometrium? Co sprawa, że w Polsce wciąż stanowi on tak istotne wyzwanie? Jakich zmian oczekują i spodziewają się eksperci kliniczni w najbliższym czasie, by sytuacja polskich pacjentek mogła w końcu ulec poprawie? O tym rozmawiali uczestnicy panelu „Nowotwory ginekologiczne – dlaczego Polski wciąż przedwcześnie umierają?” podczas konferencji Priorities and Challenges in Polish and European Drug Policy 2023.

Diagnozę raka endometrium corocznie słyszy ok. 6 tys. Polek. Ze względu na fakt, że jest to choroba, na rozwój której wpływ mają czynniki cywilizacyjne, należy spodziewać się, że liczba ta będzie rosła. Jest to jednak ogólnoświatowa tendencja, widoczna zwłaszcza w przypadku państw wysoko rozwiniętych. Specyfiką Polski jest jednak rosnąca liczba zgonów. Co roku z powodu raka endometrium umiera blisko 2000 Polek.

„Jeżeli chodzi o rosnące zachorowania, nie ma w tym szczególnie nic dziwnego. Typowa triada czynników ryzyka zachorowania na ten nowotwór to nadciśnienie tętnicze, otyłość i cukrzyca, a więc choroby cywilizacyjne. Te choroby będą sprawiały, że coraz więcej kobiet będzie zapadało na ten nowotwór” – powiedział prof. dr hab. n. med. Paweł Blecharz z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie.

Jak zaznaczył ekspert, rosnąca śmiertelność może być natomiast wynikiem nieoptymalnego leczenia. Dotyczy to zwłaszcza nieodpowiedniego lub wręcz braku leczenia po zabiegu operacyjnym, co przyczynia się do większej liczby nawrotów choroby.

„Od jakiegoś czasu odsetek osób, które przeżywa raka trzonu macicy spada. Wiele lat temu, w 2005 r. odsetek osób, które umierały z powodu raka trzonu to było 18%. To mieściło się w standardach światowych. Przy wzrastającej populacji chorych, nagle ten współczynnik zaczął rosnąć. Jakiś czas temu było to 21%, w 2018 r. już 28%, 31% w 2019 r. i 35% w 2020. To oznacza, że nasza rezygnacja z leczenia uzupełniającego jest prawdopodobnie zbyt szeroka” – dodał dr hab. n. med. Radosław Mądry, Szpital Kliniczny im. Heliodora Święcickiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej.

Prowadząca dyskusję redaktor Marzena Sygut zauważyła, że są jednak 2 światełka w tunelu, które mogą przyczynić się do poprawy sytuacji pacjentek z rakiem endometrium w Polsce. Pierwsza z nich to nowe wytyczne opublikowane przez PTGO, druga to pozytywna Rekomendacja Prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji dotycząca refundacji immunoterapii dla pacjentek z nawrotowym, zaawansowanym rakiem endometrium.

„Jest nam niezwykle potrzebna strategia adekwatnego leczenia, a ostatnie lata przyniosły nam wiele danych dotyczących biologii tego nowotworu. Dzisiaj pochylenie się nad tym, jak te pacjentki powinny być od początku diagnozowane i leczone jest podstawowym kluczem do tego, żeby odzyskać te odsetki wynoszące kilka-kilkanaście procent. Rzeczą podstawową, którą powinniśmy robić, to zachęcać całe środowisko medyczne i pacjentki żeby, leczyły się z powodu tych nowotworów w ośrodkach doświadczonych, które leczą tych pacjentek wiele” – zaapelowała dr hab. Ewa Kalinka z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, Regionalnego Onkologicznego Ośrodka w Łodzi.

Wytyczne PTGO, o których mówili eksperci szczegółowo opisują ścieżkę pacjentek, uwzględniając ponadto zróżnicowanie raka endometrium. Nie jest to bowiem choroba jednorodna. Obecnie wyróżnia się 4 podtypy raka trzony macicy o różnych rokowaniach i sposobach postępowania klinicznego.

„W poszczególnych podtypach molekularnych, które warto aby były oznaczone jak najwcześniej na drodze onkologicznej pacjentki, mamy różne wskazania do leczenia, są różne czynniki ryzyka nawrotu, różne rokowania. U pacjentek z nawrotowym czy pierwotnie zaawansowanym rakiem trzonu macicy, nasze możliwości postępowania są bardzo ograniczone, szczególnie u tych chorych, które były leczone systemowo, chemioterapią opartą na paklitakselu i karboplatynie. U tych pacjentek możliwość leczenia drugiego rzutu jest niewielka. Natomiast jest grupa chorych, która należy do jednego z podtypów molekularnych, to są pacjentki, które mają stwierdzony zaburzony mechanizm naprawy niesparowanych zasad, charakteryzujący się wysoką niestabilnością mikrosatelitarną i to są pacjentki, które są idealnymi kandydatkami do zastosowania immunoterapii” – tłumaczyła dr Anna Dańska-Bidzińska ze Szpitala Klinicznego WUM w Warszawie.

Chociaż opcja leczenia immunoterapią dotyczy jedynie pewnej grupy pacjentek, to wszyscy eksperci biorący udział w dyskusji podkreślali, że jest to niezwykle skuteczna terapia, która znacząco poprawia sytuację tych chorych. Skuteczność immunoterapii dostrzegła też Agencja Technologii Medycznych i Taryfikacji. Niedawno opublikowana została pozytywna Rekomendacja Prezesa AOTMiT dla sfinansowania tej technologii. Jak na razie jedyna możliwość pokrycia kosztów tego leczenia w Polsce istnieje w ramach ratunkowego dostępu do technologii lekowych.

„Mamy bardzo ściśle zdefiniowaną grupę pacjentek, która odnosi korzyść, ale za to korzyść bardzo znaczną, z immunoterapii. Efekty są niezwykle spektakularne. Dzisiaj pojawia nam się jedynie możliwość występowania o ratunkowy dostęp do terapii lekowej, to jest mechanizm możliwy tylko w niektórych szpitalach, najczęściej tych największych, publicznych, które są w sieci onkologicznej. Część pacjentek po prostu nie ma do tego dostępu, dlatego, że leczy się w ośrodku, w którym dana terapia nie może być sfinansowana. W dodatku mamy świadomość, że badania kliniczne bardzo szybko idą i te ogłoszone niedawno, pokazują że immunoterapia prawdopodobnie przesunie się do leczenia pierwszej linii choroby rozsianej. Chcielibyśmy mieć finansowany mechanizm refundacji immunoterapii w ogóle w Polsce dla chorych z rakiem endometrium w ramach programu lekowego albo innego mechanizmu szeroko dostępnego. To jest na pewno to, na co bardzo nasze chore bardzo czekają” – dodała dr hab. Ewa Kalinka.

„Powinniśmy dbać o to, żeby pacjentki w Polsce były leczone według zaleceń i standardów. To jak z jeżdżeniem samochodem. Gdybyśmy zdjęli nogę z gazu i przestrzegali przepisów, to wypadków byłoby mniej. Gdybyśmy przestrzegali w Polsce w całości zasad leczenia raka trzonu macicy, które są bardzo dobrze opisane, mielibyśmy gigantyczną redukcję zgonów z tego powodu” – podsumował prof. Radosław Mądry.