Między nadzieją a rzeczywistością – jak terapia genowa zmienia życie pacjentów z SMA

Fot.: Piotr Fotek

Rdzeniowy zanik mięśni (SMA) to ciężka choroba rzadka o podłożu genetycznym. Jeszcze do niedawna medycyna i nauka były wobec niej bezradne, a leczenie ograniczało się do fizjoterapii i wspomagania oddechu. Dziś innowacyjna medycyna pozwala nam zmniejszać jej objawy, a nawet zapobiegać ich wystąpieniu.

Pierwsze niepokojące objawy rdzeniowego zaniku mięśni zwykle zaczynają pojawiać się w pierwszych miesiącach bądź latach życia. Jeszcze kilka lat temu SMA była najczęstszą genetyczną przyczyną śmierci niemowląt i dzieci do drugiego roku życia. Rodzice bezsilnie obserwowali, jak dzieci przestawały nabywać kolejne umiejętności i stopniowo traciły już nabyte. Wszystko za sprawą uszkodzonego genu, który w SMA nie produkuje wystarczającej ilości białka zwanego SMN. Niedobór tego białka prowadził u tych dzieci do nieodwracalnego uszkodzenia neuronów ruchowych, co utrudniało lub uniemożliwiało ruchy mięśni i stopniowo prowadziło do ich słabnięcia, a ostatecznie zaniku. Ta wiotkość i słabość mięśni uniemożliwiała samodzielne poruszanie się, oddychanie i przełykanie.

SMA w Polsce – ważne daty
W Polsce z rdzeniowym zanikiem mięśni żyje obecnie około 1000 osób. Co roku chorobę diagnozuje się u ok. 50 dzieci. W roku 2019 sytuacja polskich chorych odmieniła się dzięki objęciu refundacją leku nusinersen – pierwszej terapii, która wykorzystując mechanizmy genetyczne zmieniała przebieg choroby. Nusinersen podnosi poziom białka SMN i musi być przyjmowany regularnie co cztery miesiące za pomocą punkcji dooponowej.

W marcu 2021 r. wdrożono w Polsce pilotaż programu przesiewowego noworodków w kierunku SMA, co pozwoliło na wczesne rozpoznawanie choroby jeszcze w okresie przedobjawowym. Od 28 marca 2022 r. badanie takie przechodzą wszystkie noworodki w Polsce – jesteśmy jednym z pierwszych krajów na świecie, który wprowadził powszechny skrining w kierunku SMA.

Ostatnio dzięki zaawansowanym pracom naukowym powstały kolejne leki przeznaczone do leczenia tej ciężkiej choroby: risdiplam – lek doustny, który wykorzystuje podobne mechanizmy molekularne, co nusinersen, jednak jest bardziej przyjazny dla pacjenta;
jak również niezwykle zaawansowana technologicznie terapia genowa – lek onasemnogen abeparwowek. Podawana raz w życiu, działa bezpośrednio na przyczynę choroby, dostarczając do komórek neuronalnych funkcjonujące, syntetyczne kopie tego genu, którego brak z powodu SMA.

W 2020 Europejska Agencja Leków zaliczyła terapię genową w SMA do przełomowych leków dla ludzkości. W 2022 r. lek ten znalazł się na liście terapii o wysokim stopniu innowacyjności, którą Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji przygotowała celem objęcia refundacją w ramach Funduszu Medycznego.

Potrzeby pacjentów
„Rodzice, ale też sami chorzy chcieliby, żeby w kwestii leczenia SMA wprowadzony został pewien systemowy porządek. Ważny jest dla nich równy dostęp do leczenia – wciąż nie wszyscy chorzy są leczeni i nie są refundowane najnowocześniejsze leki, takie jak terapia genowa. Opieka rehabilitacyjna, dostęp do specjalistycznego sprzętu, do specjalistów z dziedziny oddechowej czy ortopedycznej to kolejne aspekty, które wymagają pewnego usystematyzowania, nadal jednak ich koordynacją zajmują się wyłącznie rodzice, już i tak znacznie obciążeni. To powinno być uregulowane. Rodzic i chory powinni mieć jasno określoną ścieżkę, po której są prowadzeni. Procedury powinny istnieć i być względnie proste, tak, żeby można było skoncentrować się na życiu i je sobie ułożyć” – komentuje sytuację pacjentów i opiekunów Katarzyna Pedrycz, wiceprezes Fundacji SMA.

Warto przypomnieć – z trzech dostępnych na świecie opcji leczenia SMA, w Polsce refundowana jest jedna.

„Terapia genowa podana na wczesnym etapie może zapobiec rozwojowi rdzeniowego zaniku mięśni, zapobiegając wystąpieniu objawów. Dzięki temu jedynym znakiem choroby w rodzinie zostaje konieczność podstawowego monitorowania stanu dziecka. Jest to terapia, która jeśli zostanie podana na wczesnym etapie, pozwoli uwolnić rodzinę od wielu ciężarów związanych z chorobą” – konkluduje wiceprezes Fundacji SMA.

Dodaje, że najbardziej spektakularne osiągnięcia terapii genowej są wyraźnie widoczne w rodzinach, w których pacjent nie miał dostępu do leczenia, a jego rodzeństwo już tak. Na przykładach rodzin wielodzietnych widać, jakie zmiany są możliwe dzięki postępowi medycyny, jeśli tylko ma się do niego dostęp. Tak jest w przypadku historii rodziny Olgi Pańczyk, matki czwórki dzieci, wśród których najstarsze – nastoletni syn Antek – choruje na SMA typu 1. Ale na SMA choruje też najmłodsza córka – czteroletnia Jaśmina, u której jednak chorobę udało się zatrzymać, zanim pojawiły się jej objawy, a to za pomocą terapii genowej.

Szczęście Jaśminy
Gdy rozmawiamy z mamą Jaśminy, dziewczynka właśnie jest z innymi dziećmi w przedszkolu i bierze udział w próbach do występu z okazji Dnia Matki i Ojca. Jaśmina funkcjonuje jak zdrowe dziecko, objawy SMA są u niej niemal niezauważalne. „Co prawda ma orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, ma rehabilitację i logopedę-psychologa, ale jej dzień nie różni się od dnia zdrowego dziecka” – opowiada Olga Pańczyk.

„Jaśmina terapię genową dostała równo miesiąc po urodzeniu. Była wtedy przedobjawowa. I to był klucz do sukcesu, bo córka otrzymała terapię, kiedy SMA jeszcze u niej się nie ujawniło” – wyjaśnia mama dziewczynki.

Gdyby nie leczenie, najprawdopodobniej byłaby w podobnym stanie zdrowia, jak jej brat. Antek jest dzieckiem leżącym, korzysta z wentylacji oddechowej przez całą dobę.

Jak potoczyła się historia małej Jaśminy?
„Po diagnozie obstawialiśmy najróżniejsze scenariusze. Córka była wstępnie zapisana do badania klinicznego w Centrum Zdrowia Dziecka. Rozmawialiśmy z profesorem, który wcześniej leczył Antka w programie lekowym z nusinersenem w Belgii. Jednak program właśnie się kończył i nie mógł objąć już naszej Jaśminy. Nie wiedzieliśmy co robić. Profesor powiedział, że rozpoczynają się badania nad terapią genową. Liczyliśmy, że badania do programu uruchomione będą w kwietniu w Europie, ale do tego nie doszło. Wtedy profesor jasno dał nam do zrozumienia, że mamy nie czekać, że trwa rekrutacja dzieci do badania, które toczy się w Stanach Zjednoczonych. Mąż zaczął pisać w tej sprawie maile do tamtejszych szpitali. W ten sposób Jaśmina została zakwalifikowana do badania w szpitalu w Nowym Jorku. Całe badanie trwało 18 miesięcy. Córka miała 16 dni w dniu wylotu. Przez pierwszy tydzień mieszkaliśmy w nowojorskim hotelu. Po tygodniu mąż wrócił do Polski z trójką naszych dzieci, Antkiem, który miał wtedy osiem lat, czteroletnią Alicją i sześcioletnią Emilią. Dzięki pomocy polskiej rodziny, w której dziecko również choruje na SMA, udało mi się przeprowadzić z Jaśminą do New Jersey i znaleźć tam dom. To było zdecydowanie tańsze rozwiązanie. W pierwszym miesiącu wizyty w szpitalu były codzienne, potem raz w tygodniu, a następnie dwa razy w tygodniu, potem co drugi tydzień aż do wizyty raz w miesiącu” – wyjaśnia mama Jaśminy.

Jak przebiegło podanie leku? „To był jeden półgodzinny wlew dożylny. Jaśmina była malutką pacjentką, choć jak na niemowlaka ważyła całkiem sporo, bo niecałe 5 kg. Dostała preparat badany i sól fizjologiczną. Jaśmina przespała ten czas, nie wiedząc co się dzieje. Dzięki podaniu leku nie wypadła z „toru rozwoju” zdrowego dziecka. Mówię to z perspektywy matki, która wychowała dwie zdrowe córki. Jedyną różnicą było to, że trochę później zaczęła siadać. Chodzić zaczęła w wieku zdrowego dziecka, miała wtedy 14 miesięcy i 20 dni. Rozwijała się i rozwija dalej normalnie” – podsumowuje Olga Pańczyk.

Skuteczność potwierdzona – jakie będą decyzje?
Z tej historii wyłania się prosta konkluzja: liczy się dostęp do leku we właściwym czasie. Najnowsza analiza danych z międzynarodowych badań START, STR1VE-EU i STR1VE-US potwierdza skuteczność terapii genowej. Wszystkie dzieci objęte analizą osiągały lub utrzymywały kluczowe umiejętności, jak połykanie pokarmów i płynów, swobodne oddychanie i mówienie. Badaniami klinicznymi objęto 65 dzieci z SMA typu 1, czyli z formą choroby o najostrzejszym przebiegu. Terapię genową podano dzieciom przed osiągnięciem 6. miesiąca życia. Badanie START trwało 24 miesiące, zaś badania STR1VE-EU i STR1VE-US – po 18 miesięcy. Wyniki badań potwierdzają, że dzieci osiągają te same kamienie milowe rozwoju co rówieśnicy.

Podsumowując najnowsze badania dot. terapii genowej prof. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska podczas konferencji prasowej podkreśliła, że najważniejsze są „niezależność od wsparcia żywienia i oddechu, osiągnięcie odpowiednich dla wieku kluczowych etapów rozwoju ruchowego, nieosiągalnych dla pacjentów, którzy nie byliby leczeni i jednorazowe podanie terapii we wlewie dożylnym trwającym około godziny. Myślę, że to jednorazowe podanie, jest takim dość magicznym słowem dla terapii genowej, bo każdy z nas jakby miał wybierać lek na jakąkolwiek chorobę, gdyby mógł, chciałaby ten lek wziąć raz i móc o tej chorobie zapomnieć. I myślę, że my do takiej rzeczywistości dojdziemy, bo to hasło #takdlaterapiigenowej jest niebywale istotne” – mówiła prof. dr hab. n. med. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych, kierownik Kliniki Neurologii Rozwojowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Prof. Katarzyna Kotulska-Jóźwiak przedstawiła wnioski z wieloośrodkowego badania obserwacyjnego z udziałem 76 pacjentów SMA z 18 pediatrycznych ośrodków chorób nerwowo-mięśniowych w Niemczech i Austrii. Grupa obejmowała 6 pacjentów przedobjawowych.

„Okres obserwacji pacjentów był różny (…) ale to co chciałam Państwu pokazać najistotniejszego to zależność uzyskanych przez dziecko wyników po podaniu terapii genowej, od wieku tego dziecka. Im młodsze dziecko tym efekt lepszy (…). Ponad połowa pacjentów, którzy otrzymali terapię genową, osiągnęła kamień milowy w rozwoju. Te kamienie milowe to: samodzielne siadanie, samodzielne wstawanie z podparciem, czworakowanie, chodzenie z podparciem i wreszcie samodzielne chodzenie. Jeden z tych punktów – kamieni wcześniej nieosiąganych – nieco ponad połowa pacjentów osiągnęła. (…) To jest bardzo duże osiągnięcie rozwojowe dla dzieci z SMA” – wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Katarzyna Kotulska-Jóźwiak, kierownik kliniki Neurologii i Epileptologii w Centrum Zdrowia Dziecka, przewodnicząca Zespołu Koordynacyjnego ds. Leczenia Chorych na Rdzeniowy Zanik Mięśni.

Wiceprezes Fundacji SMA Katarzyna Pedrycz wskazuje: „Chcielibyśmy wierzyć, że oczywiste korzyści płynące z terapii genowej w SMA zostaną dostrzeżone i docenione przez Ministerstwo Zdrowia. Liczymy, że to się wydarzy i że będziemy mieć dostęp do trzech terapii, a również w Polsce lekarz prowadzący będzie mógł dobrać odpowiedni lek do pacjenta i zoptymalizować proces leczenia”.

Terapia genowa ma już pełną rejestrację Komisji Europejskiej. Mimo wysokiej ceny leku, 19 europejskich państw podjęło decyzję o objęciu go refundacją, w tym takie państwa, jak Bułgaria, Czechy i Węgry. Czy Polska dołączy do tego grona?

Fot.: Piotr Fotek