Z Pawłem Obermeyerem*, prezesem Szpitala Czerniakowskiego rozmawiała Agnieszka Katrynicz
Pana ambicją jest stworzenie w szpitalu m.in. ośrodka kompleksowego leczenia udarów. Niedawno nawet placówka dostała dotację modernizację i przygotowanie Oddziału Neurologii z Pododdziałem do wykonywania zabiegów wewnątrznaczyniowych. Skąd ten pomysł?
Udary niedokrwienne mózgu są pierwszą przyczyną niepełnosprawności wśród dorosłych Polaków. Na Mazowszu odnotowujemy około 10 tys. udarów rocznie, z czego jedynie ok. 16% „jest zabezpieczonych trombolizą” (rozpuszczenie skrzepu lekami podawanymi na oddziałach udarowych), a kolejne 3,5% leczonych jest trombektomią mechaniczną (metoda polegająca na mechanicznym usunięciu skrzepu z naczynia w mózgu) – to bardzo mało. Reszta udarów jest leczona objawowo, a proporcje powinny dokładnie odwrotne. Stąd pomysł, by stworzyć na Mazowszu sieć ośrodków zajmujących się zabiegowym leczeniem udarów, szpital Czerniakowski ma być tylko jednym z takich ośrodków.
Zresztą udary to tylko jeden z przykładów, bo są problemy z leczeniem większości chorób cywilizacyjnych jak np. cukrzyca czy otyłość. Przez wiele lat byłem dyrektorem szpitala w Płońsku gdzie udało mi się stworzyć oddział diabetologiczny – jedyny w szpitalu powiatowym na Mazowszu. Niestety po moim odwołaniu przestał on istnieć, a szkoda, bo potrzeby w tym obszarze są ogromne i wielu chorych funkcjonuje z cukrzycą niewyrównaną, co przekłada się na poważne powikłania. Najlepszy przykład to stopa cukrzycowa – w Polsce wykonuje się 7 tys. amputacji stóp z tego powodu rocznie, co plasuje nas w niechlubnej europejskiej czołówce, a przecież amputacja to nie jest oferta dla pacjenta!
Kolejnym przykładem jest leczenie otyłości, szczególnie u dzieci. Też brakuje ośrodków zajmujących się tym problemem. Trzeba to zmienić.
Tylko, że większość szpitali narzeka na brak pieniędzy i braki kadr, więc niewiele się tam nie dzieje…
My też narzekamy i ciągle szukamy możliwości dofinansowania, ale to nie powód, by nic nie robić. Akurat na braki kadrowe nie narzekam. Dlaczego? Staram się nie tylko odpowiadać na potrzeby zdrowotne pacjentów, ale też stwarzać możliwości rozwoju dla pracowników. Będziemy brać udział w badaniach klinicznych, powstał u nas ośrodek bariatryczny, rozwijamy neurologię, zmiany dokonają się także na otolaryngologii… Ale oczywiście nie odbyło się także bez problemów – musiałem np. zrewolucjonizować działanie ortopedii, nie obyło się bez awantur, ale dzisiaj wykonujemy około 2,5 tys. operacji rocznie, a wcześniej było to około 800. Samych endoprotez robimy u nas 60 miesięcznie, czyli około 700 rocznie – nie ma za dużo szpitali na Mazowszu, które wykonują aż tyle tych zabiegów. Więc uważam, że warto było, tym bardziej, że poprawiło to znacznie dochodowość tego oddziału. Kolejnym pomysłem jest stworzenie ośrodka chirurgii onkologicznej. Dzisiaj kolejki do operacji onkologicznych są dość długie i nadal się wydłużają, a pacjentów ciągle przybywa. Szpital Czerniakowski jest w stanie przejąć część tych chorych, tym bardziej – nie ukrywam, że są to procedury dość dobrze wyceniane i bez limitu.
Skoro o wycenach mówimy – czy szpital ma długi?
Właściwie nie da się nie mieć długów przy takich wycenach świadczeń. Naprawdę nie wiem skąd się niektóre wzięły. Dla porównania – za poród cesarski NFZ płaci około 5 tys., za przetokę naczyniową u pacjentów dializowanych – 4,5 tys., a nowotworową zmianę na powiece 7,5 tys. Sprawny chirurg naczyniowy jest w stanie przy pomocy igły, nitki i znieczulenia miejscowego zaopatrzyć taką przetokę w ciągu kilkudziesięciu minut, koszt – właściwie żaden, a zabieg wyceniony jest tak jak operacja, którą przecież cesarskie cięcie jest. Nie mówiąc o tym, że ryzyko jest nieporównywalne. Inną sprawą jest to, że mamy nie zapłacone nadwykonania.
Ale – i to zawsze podkreślam – nie można patrzeć na działalność szpitali w Polsce jedynie poprzez pryzmat długów i pieniędzy. Nie po to są przecież szpitale. Najważniejsze jest zadowolenie pacjenta i to nie z tego, że w szpitalu jest miło i przyjemnie, bo ktoś postawił akwarium i puścił muzykę – to jest najłatwiejsze, ale dlatego że chory jest dobrze diagnozowany i kompleksowo leczony, zgodnie z najnowsza wiedzą medyczną.
Chce Pan powiedzieć, że kluczem do sukcesu jest tak modna obecnie koordynacja?
Szczerze mówiąc myślałem, że sieć szpitali w pewien sposób to wymusi, że odbędzie się swego rodzaju „bitwa na głosy” i palcówki podzielą się zadaniami bazując na tym jaki mają zespół, doświadczenie, tradycje itp. Medycyna wymaga w końcu współpracy. Pacjent jest leczony przecież przez całe zespoły. A kompleksowość leczenia wcale nie oznacza, że wszystkie świadczenia chory otrzyma w jednym miejscu , tylko, że otrzyma wszystkie jakich potrzebuje w możliwie najkrótszym czasie. Kluczem do sukcesu jest kierowanie się dobrem pacjenta, a nie patrzenie na niego tak, jak na przypadek.
*Paweł Obermeyer – lekarz rodzinny, menadżer ochrony zdrowia, samorządowiec od ponad 25 lat.
Od listopada 2020 prezes Zarządu Szpitala Czerniakowskiego Sp. z o.o. Był dwukrotnie dyrektorem Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Płońsku, dyrektorem naczelnym szpitala Praskiego i Prezesem Szpitala Św. Elżbiety Mokotowskie Centrum Medyczne w Warszawie. Od czterech kadencji jest radnym Województwa Mazowieckiego.